sobota, 29 marca 2014

Rozdział 3

To mój koniec. To mój cholerny koniec. Sama nie wiem dlaczego tak bardzo się bałam. Może dlatego,  że Mulat zrobił na mnie takie a nie inne wrażenie. Co czułam? Na pewno strach. To uczucie dominowało w moim sercu jak i w mózgu. Siedziałam w samochodzie chłopaka. Nie odważałam się ani odrobinę poruszyć. Z jednej strony bardzo się bałam jednak gdzieś w środku siebie aż gotowałam się ze złości. Już sama gubiłam się we własnych uczuciach. Kontem oka patrzyłam na chłopaka. Właśnie pakowałam moje zakupy do bagażnika. To był dobry moment na ucieczkę. Pociągnęłam za klamkę. Byłam w szoku, kiedy był otwarty. Oznaczało to, że chłopak musiał nie pomyśleć iż będę chciała uciec. Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi. Wyłoniłam swoją głowę z samochodu. Nadal padał deszcz. Wyszłam, po czym nie zamykając drzwi zaczęłam biec w stronę domu. Kiedy już byłam dość daleko zwolniłam tempo. W końcu już powoli szłam. Niespodziewanie usłyszałam za sobą jakich szelest. Na chwilę przystanęłam. Nie odwracałam się. Nagle poczułam na swojej talii jakieś duże dłonie. Wzdrygnęłam. Mój strach powrócił. Wiedziałam, że jest to czas aby się odwrócić. Bałam się, że zobaczę tam wysokiego Mulata o kawowych oczach. Na chwilę przymknęłam swoje powieki, po czym głośno przełknęłam ślinę. Otworzyłam je i szybko się odwróciłam. Tak jak się spodziewałam stał przede mną chłopak od którego właściwie paręnaście minut temu uciekłam. Ten tylko spojrzał na mnie.
-Ode mnie się nie ucieka.- Powiedział tylko, na co przez moje plecy przeszedł dreszcz.
-Zostaw mnie.
-Ależ nie mam takiego zamiaru.
Spojrzałam na chłopaka, ten zaś po raz kolejny przerzucił mnie sobie przez ramię. Nie byłam przecież jakąś zabawką aby mnie tak traktować. Jak dla mnie to była lekka przesada. Biłam go pięściami ile miałam sił. Jednak na nim to jakoś nie zrobiło wrażenia. Zachowywał się tak jakby był ze stali. Po prostu nic go nie ruszało. "Zaniósł" mnie do swojego czarnego Bentley'a po raz kolejny. Wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi. Spróbowałam je otworzyć, ale były zamknięte. No tak nie był taki głupi aby popełnić ten sam błąd po raz kolejny. Po kilku sekundach ciemnooki siedział już na miejscu kierowcy. Odchrząknął i położył swoje dłonie na kierownicy. Zapadła cisza. Wpatrywałam się w okno, obserwowałam jak deszcz obija się o maskę samochodu.
-To gdzie jedziemy, kotku?- Chłopak przerwał ciszę.
Ja jednak ja nie zwracałam na to uwagi. Dlaczego? Po prostu w środku mnie już się gotowało. Mulat nie dość, że zmusił mnie do przebywania w jego aucie to jeszcze nazywał mnie kotkiem. Po pierwsze nie znałam go, a po drugie panicznie się o bałam. Spojrzałam na niego ze złością wypisaną na twarzy. Jego usta wykrzywione były w cwaniackim uśmieszku. Wyglądał na bardzo pewnego siebie, a ja tego uczucia najbardziej nie lubiłam. Może dlatego, że nigdy nie potrafiłam być pewna, czegokolwiek.
-Nie nazywaj mnie tak!- Krzyknęłam do chłopaka.
-Jak, kocie?
-Nie nazywaj mnie kotkiem!- Po raz kolejny na niego krzyczałam. Nie mogłam się opanować.
Chłopak jakoś się nie przejął moimi słowami, włożył kluczyki do stacyjki i odpalił Bentley'a. Nieco zdezorientowana głośno przełknęłam ślinę. Chłopak zaczął jechać w przeciwną stronę mojego domu. Strach coraz bardziej się nasilał. Bałam się zapytać go o to gdzie jedziemy. Dlatego też odwróciłam głowę w stronę okna. Musiałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Wiedziałam, że kiedy będę uciekać ta wiedza będzie mi wręcz bardzo potrzebna  Po jakoś 30 minutach stanęliśmy przed dużą willą. Spojrzałam przed siebie. Złapałam za klamkę, jednak drzwi nawet nie drgnęły. Mulat wyszedł z samochodu. Czekałam tylko na to aż otworzy drzwi. Kiedy już wykonał tą czynność ja wręcz prawie wybiegłam z pojazdu. Dlaczego prawie? Ponieważ chłopak w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek. Zaczął ciągnąć mnie w stronę wejściowych drzwi. Nie miałam zamiaru tam iść. Mój strach rósł z sekundy na sekundę. Po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że z tym chłopakiem nie wygram, dlatego poddałam się. Mulatowi chyba wyszło to na rękę, ponieważ uśmiechnął się cwaniacko i znów zaczął iść w stronę domu.Po dosłownie minucie stałam już w ogromnej willi, która jak przypuszczam należała do Mulata. Chłopak zamknął za sobą drzwi, przekręcając klucz w zamku. W moje oczy od razu rzucił się dość duży salon. Stałam przed drzwiami. Nie miałam zamiaru się ruszyć. Usiadłam pod drzwiami. Ciemnooki podszedł i ukucnął obok mnie. Byłam przerażona.
-Co ja tu robię?- Zdobyłam się na odwagę i zapytałam go.
-Jak widzę to siedzisz pod drzwiami.- Skomentował tylko i poszedł gdzieś schodami na górę.
Chciałam tylko wrócić do domu. To było moje jedyne marzenie w tej chwili. Żadne inne się nie liczyło. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale byłam bardzo zmęczona. Moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe. W końcu przed oczami zrobiło mi się ciemno, a ja siedząc pod drzwiami domu ciemnookiego Mulata odeszłam w Krainę Morfeusza.
~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~
Hej : ) Jak dla mnie to rozdział mi nie wyszedł ; ( I Przepraszam, że taki krótki, ale kiedy go pisałam już na prawdę byłam zmęczona więc wiecie : ( Proszę o Waszą Opinię ; p Czytaj i Komentuj c: Nie Zapomnijcie o zmianie Czasu Robaczki xD Czas spać godzinę Krócej : ( Łee... Szkoda. Już się przyzwyczaiłam. No cóż... Taka kolej rzeczy : ) No więc jeszcze raz zapraszam do Czytania i Komentowania, a teraz na Dobranoc Lou xD 
♥ ♥ ♥ Kocham Was i Branoocki  ♥ ♥ ♥  


-Zouis <3 


1 komentarz:

  1. No troche krótki ; / , ale jest AKCJA ! Podoba mi sie , czekam na następny !!

    OdpowiedzUsuń