niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 2

Lekcje minęły mi zaskakująco szybko. Oczywiście po tym jak wpadłam w Mulata do nikogo się nie odzywałam. No cóż taka była moja natura. Strach- To właśnie on ogarnął moje ciało. Gdy zauważyłam czarnowłosego chłopaka omijałam go jak tylko mogłam. Można powiedzieć, że wręcz  ,,przytulałam" się do szafek, a on tego jakoś nie zauważał. Mogę się założyć, że ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, która wyszła ze szpitala psychiatrycznego. Nie dziwię się. Musiałam wyglądać naprawdę źle: wręcz wtulona w szkolne szafki, oczy w strachu i nieco podkurczona sylwetka. Włożyłam ostatnią książkę do torby, po czym zamknęłam szafkę z numerem 153 i pokierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Wyszłam z ceglanego budynku, po czym spojrzałam na telefon. Nic. Żadnych wiadomości. Spojrzałam na szkolny parking gdzie czekał już na mnie Olivier. Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Podeszłam do samochodu, po czym go otworzyłam i wsiadłam do środka. Mój brat przywitał mnie szerokim, szczerym uśmiechem.
-Cześć Mała! Jak tam pierwszy dzień w szkole?- Wiedziałam, że mu mogę powiedzieć wszystko, ale tą sprawę wolałam zachować dla siebie. Uniosłam jeden kącik ust do góry.
-Wiesz... Tak jak zawsze. Wiesz dokładnie, że pierwszy dzień zawsze jest najgorszy.
-Poznałaś kogoś?- Uniósł jedną brew do góry.
-Nie, jeszcze nie. Jednak mam zamiar jutro kogoś poznać. Trzymaj za mnie kciuki.- Moje słowa były po części prawdą, ponieważ następnego dnia miałam zamiar kogoś poznać i nie powinien mi przeszkodzić nawet ciemnooki Mulat.
-A chłopaka?- Szturchnął mnie w ramię, po czym odpalił samochód. Na jego słowa wywróciłam teatralnie oczami.
-Nie.- Szybko mu odpowiedziałam, po czym zapięłam pasy. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Olivier był skupiony na drodze, a ja wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Nagle do przyjemną, dla mojego ucha przerwał brat.
-Katie, jutro będziesz musiała pójść do szkoły z buta.- Nieco zaskoczona odwróciłam głowę w jego stronę.
-Mogę wiedzieć dlaczego?- Zapytałam nieco niepewnym głosem. Wiedziałam, że oznacza to niebezpieczeństwo na natknięcie się kogoś ze szkoły.
-Po prostu muszę coś załatwić.- Szybko mi odpowiedział, przez co zakończył naszą krótką rozmowę a raczej pogawędkę. Po kilku minutach samochód zatrzymał się na podjeździe. Odpięłam pasy, zabrałam swoją torebkę i szybko wyparowałam z pojazdu. Szybko pognałam do domu, ponieważ zaczęło kropić. Oznaczało to, że będzie padać. Weszłam do domu, po czym na korytarzu zdjęłam trampki i weszłam do kuchni. Była tam tylko mama, która coś gotowała. Zrobiłam, sztuczny, już wyćwiczony uśmiech i podeszłam do niej.
-Hej mamo!- Rzuciłam na przywitanie, po czym ucałowałam ją w policzek.
-Cześć Katie. Jak tam było?- Jak zwykle to samo pytanie. Czasami zastanawiałam się czy nie mają czegoś innego w zanadrzu.
-Tak jak w pierwszy dzień szkoły.
-Poznałaś kogoś?
-Nie. Jeszcze nie.- Uniosłam jeden kącik ust do góry. -Kiedy będzie obiad?- Zapytałam, po czym wyciągnęłam z lodówki sok jabłkowy.
-Za jakąś godzinkę. Przepraszam, że tak późno, ale miałam dzisiaj ręce pełne roboty.
-Nic nie szkodzi. Idę do siebie.- Zabrałam sok i zaczęłam kierować się na górę. Szłam powoli, kiedy to prawie nie wpadł we mnie Olivier.-Uważaj!- On tylko szeroko się uśmiechnął, po czym poszedł do kuchni. Wgramoliłam się z torbą i sokiem do pokoju. Karton z sokiem położyłam na szafeczce obok łóżka, a torbę na podłogę. Z szafy na ubrania wyciągnęłam krótkie spodenki i jakiś T-shirt. Kiedy go ubrałam zauważyłam, że jest dość, dość za duży. Po chwili na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Okazało się, że jest to bluzka mojego brata. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Cicho parsknęłam śmiechem, po czym podeszłam do okna. Oparłam się o jasny parapet i patrzyłam jak coraz bardziej pada deszcz. Cicho westchnęłam wiedząc, że jutro będzie podobna pogoda. Wzięłam laptopa, po czym usiadłam na wygodnym łóżku. Włączyłam go, po czym weszłam na facebook'a i twitter'a. Oczywiście nic się nie działo. Tak jak zawsze. Po krótkiej chwili bezczynnego wpatrywania się w ekran usłyszałam głos mamy. Wołała mnie na obiad. Szyb ko wyłączyłam urządzenie, po czym zeszłam na dół. Tata i Olivier siedzieli już przy stole i zajadali się pierwszym daniem. Moje miejsce mieściło się obok Olivier'a. Podeszłam do stołu, po czym zaczęłam jeść. Co prawda może i rodzice ciągle byli zabiegani, ale posiłek jedliśmy razem. Zaczęłam jeść. Panowała cisza, którą przerwał tylko brzdęk sztućców obijających się o talerze.
-Jak tam było w szkole?- Tym razem zapytał się mnie tata.
-Tak było dobrze i proszę Cię nie pytaj mnie czy kogoś poznałam, bo jeszcze tego nie zrobiłam. -Tata odpuścił i właśnie za to go kochałam. Znowu nastała ta dziwna cisza. To nie chodziło o to, że nie mamy wspólnych tematów tylko oto, że żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę.
Po długim, cichym obiedzie wróciłam na górę. Spojrzałam na okno. Na zewnątrz nadal padało. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Nie była to pora na pójście spać, dlatego też przepakowałam książki na jutrzejszy dzień. Po krótkiej chwili siedzenia na łóżku usłyszałam głos taty, który zwoływał mnie na dół. Szybko zbiegłam do salonu, gdzie przebywał ojciec.
-Tak?- Szybko zapytałam.
-Pójdziesz do sklepu? Olivier gdzieś pognał. Mama jest zajęta, a ja pot...- Nie dałam mu dokończyć.
-Jasne, że pójdę i tak się nudzę. Co mam kupić?- Uniosłam jedną brew do góry, po czym lekko się uśmiechnęłam.
-Pieniądze i kartka są w kuchni. Ubierz coś na siebie, bo jest zimno!- Krzyknął jeszcze do mnie kiedy już wchodziłam do kuchni. Zabrałam pieniądze i poszłam korytarzem, po drodze ubierając trampki. Zabrałam swoją bejsbolówkę a do kieszeni wsadziłam pieniądze wraz z kartką. Stwierdziłam, że nie będę się przebierać. W końcu sklep miałam zaraz za rogiem. Szybko wyszłam z domu i biegiem pognałam w stronę supermarketu. Kiedy tylko weszłam do środka od razu zaczęłam zbierać wszystkie produkty, które były na kartce, zapisanej przez mamę. Została mi ostatnia rzecz. Oczywiście jak na złość okazało się, że nie ma jej w tym sklepie. Jednak ekspedientka była tak przemiła, że pokierowała mnie na następną ulicę gdzie na pewno znajdował się szpinak. Tak to właśnie go nie było. Zapłaciłam za zakupy, po czym wyszłam z budynku. Pokierowałam się na ulicę, którą podała mi sprzedawczyni. Dość szybkim krokiem aby tak bardzo nie zmoknąć szłam chodnikiem. Spojrzałam do góry. Jak na razie nie zapowiadało się na to, że przestanie padać. Nagle obok mnie zaczął zwalniać czarny Bentley. Co prawda jestem dziewczyną, ale znam się na samochodach. Dzięki komu? No oczywiście, że mojemu braciszkowi.  Nieco zaskoczona przyśpieszyłam kroku, samochód także przyśpieszył. To było naprawdę dziwne. Nagle szyba pojazdu poszła w dół, a ja w niej zobaczyłam Mulata, którego próbowałam go omijać. Spojrzałam zaskoczona w jego stronę. Uniosłam jedną brew do góry.
-Gdzie się wybierasz, kotku?- Zapytał mnie, na co ja cicho się zaśmiałam, ale po chwili spoważniałam.
-Nie Twoja sprawa.- Znów zaczęłam iść w stronę sklepu. Miałam nadzieję, że pojechał już w swoją stronę jednak on nie odpuścił. Nadal za mną jechał.
-Mówiłem już, że lubię zadziorne dziewczyny.
-Odczep się, dobra?!- Wręcz krzyknęłam, a już po chwili rzuciłam się w bieg. Mulat nadal nie odpuszczał. Miałam już go po dziurki w nosie. ,,Czego on ode mnie chce?"- Sama sobie zadałam pytanie. Nieco zmęczona zwolniłam. Chłopak nie odpuszczał. Zatrzymał się po raz kolejny.
-Wsiadaj. Podwiozę Cię.- Na jego słowa głośno się zaśmiałam.
-Nie dziękuję. Dam sobie radę.
-Ja nie pytałem.- Powiedział tylko, na co ja wywróciłam oczami i poszłam w swoją stronę. Nie słysząc silnika samochodu stwierdziłam, że pojechał w swoją stronę dlatego też z powrotem zwolniłam. Czułam jakąś małą ulgę. Jednak ona nie trwała długo, ponieważ na swojej talii poczułam czyjeś dłonie, a po chwili ciepły oddech na szyi. Wiedziałam, że to Mulat. Kopnęłam go w kolano, jednak on nawet nie zareagował. Mocniej objął moją talię, po czym przerzucił sobie mnie przez ramię. Oczywiście kopałam go i biłam po plecach. To jednak nic nie dało. Otworzył samochód i po prostu mnie do niego wrzucił. Bałam się, że to będzie mój cholerny koniec.
~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~
Hej :) Taka jak mówiłam wczoraj dziś wyskakuję z nowym rozdziałem ;) 
MIŁEGO CZYTANIA! <33

Na Dobranoc ;)

-Zouis <3

1 komentarz: