Więc pozbierałam blogi z obserwowanych oraz zakładki (Oczywiście tylko niektóre) Jest tego dość Dużoo xD Jeżeli zaglądniecie do któregoś z nich to może się Wam spodoba <333
To mój koniec. To mój cholerny koniec. Sama nie wiem dlaczego tak bardzo się bałam. Może dlatego, że Mulat zrobił na mnie takie a nie inne wrażenie. Co czułam? Na pewno strach. To uczucie dominowało w moim sercu jak i w mózgu. Siedziałam w samochodzie chłopaka. Nie odważałam się ani odrobinę poruszyć. Z jednej strony bardzo się bałam jednak gdzieś w środku siebie aż gotowałam się ze złości. Już sama gubiłam się we własnych uczuciach. Kontem oka patrzyłam na chłopaka. Właśnie pakowałam moje zakupy do bagażnika. To był dobry moment na ucieczkę. Pociągnęłam za klamkę. Byłam w szoku, kiedy był otwarty. Oznaczało to, że chłopak musiał nie pomyśleć iż będę chciała uciec. Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi. Wyłoniłam swoją głowę z samochodu. Nadal padał deszcz. Wyszłam, po czym nie zamykając drzwi zaczęłam biec w stronę domu. Kiedy już byłam dość daleko zwolniłam tempo. W końcu już powoli szłam. Niespodziewanie usłyszałam za sobą jakich szelest. Na chwilę przystanęłam. Nie odwracałam się. Nagle poczułam na swojej talii jakieś duże dłonie. Wzdrygnęłam. Mój strach powrócił. Wiedziałam, że jest to czas aby się odwrócić. Bałam się, że zobaczę tam wysokiego Mulata o kawowych oczach. Na chwilę przymknęłam swoje powieki, po czym głośno przełknęłam ślinę. Otworzyłam je i szybko się odwróciłam. Tak jak się spodziewałam stał przede mną chłopak od którego właściwie paręnaście minut temu uciekłam. Ten tylko spojrzał na mnie.
-Ode mnie się nie ucieka.- Powiedział tylko, na co przez moje plecy przeszedł dreszcz.
-Zostaw mnie.
-Ależ nie mam takiego zamiaru.
Spojrzałam na chłopaka, ten zaś po raz kolejny przerzucił mnie sobie przez ramię. Nie byłam przecież jakąś zabawką aby mnie tak traktować. Jak dla mnie to była lekka przesada. Biłam go pięściami ile miałam sił. Jednak na nim to jakoś nie zrobiło wrażenia. Zachowywał się tak jakby był ze stali. Po prostu nic go nie ruszało. "Zaniósł" mnie do swojego czarnego Bentley'a po raz kolejny. Wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi. Spróbowałam je otworzyć, ale były zamknięte. No tak nie był taki głupi aby popełnić ten sam błąd po raz kolejny. Po kilku sekundach ciemnooki siedział już na miejscu kierowcy. Odchrząknął i położył swoje dłonie na kierownicy. Zapadła cisza. Wpatrywałam się w okno, obserwowałam jak deszcz obija się o maskę samochodu.
-To gdzie jedziemy, kotku?- Chłopak przerwał ciszę.
Ja jednak ja nie zwracałam na to uwagi. Dlaczego? Po prostu w środku mnie już się gotowało. Mulat nie dość, że zmusił mnie do przebywania w jego aucie to jeszcze nazywał mnie kotkiem. Po pierwsze nie znałam go, a po drugie panicznie się o bałam. Spojrzałam na niego ze złością wypisaną na twarzy. Jego usta wykrzywione były w cwaniackim uśmieszku. Wyglądał na bardzo pewnego siebie, a ja tego uczucia najbardziej nie lubiłam. Może dlatego, że nigdy nie potrafiłam być pewna, czegokolwiek.
-Nie nazywaj mnie tak!- Krzyknęłam do chłopaka.
-Jak, kocie?
-Nie nazywaj mnie kotkiem!- Po raz kolejny na niego krzyczałam. Nie mogłam się opanować.
Chłopak jakoś się nie przejął moimi słowami, włożył kluczyki do stacyjki i odpalił Bentley'a. Nieco zdezorientowana głośno przełknęłam ślinę. Chłopak zaczął jechać w przeciwną stronę mojego domu. Strach coraz bardziej się nasilał. Bałam się zapytać go o to gdzie jedziemy. Dlatego też odwróciłam głowę w stronę okna. Musiałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Wiedziałam, że kiedy będę uciekać ta wiedza będzie mi wręcz bardzo potrzebna Po jakoś 30 minutach stanęliśmy przed dużą willą. Spojrzałam przed siebie. Złapałam za klamkę, jednak drzwi nawet nie drgnęły. Mulat wyszedł z samochodu. Czekałam tylko na to aż otworzy drzwi. Kiedy już wykonał tą czynność ja wręcz prawie wybiegłam z pojazdu. Dlaczego prawie? Ponieważ chłopak w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek. Zaczął ciągnąć mnie w stronę wejściowych drzwi. Nie miałam zamiaru tam iść. Mój strach rósł z sekundy na sekundę. Po krótkiej chwili uświadomiłam sobie, że z tym chłopakiem nie wygram, dlatego poddałam się. Mulatowi chyba wyszło to na rękę, ponieważ uśmiechnął się cwaniacko i znów zaczął iść w stronę domu.Po dosłownie minucie stałam już w ogromnej willi, która jak przypuszczam należała do Mulata. Chłopak zamknął za sobą drzwi, przekręcając klucz w zamku. W moje oczy od razu rzucił się dość duży salon. Stałam przed drzwiami. Nie miałam zamiaru się ruszyć. Usiadłam pod drzwiami. Ciemnooki podszedł i ukucnął obok mnie. Byłam przerażona.
-Co ja tu robię?- Zdobyłam się na odwagę i zapytałam go.
-Jak widzę to siedzisz pod drzwiami.- Skomentował tylko i poszedł gdzieś schodami na górę.
Chciałam tylko wrócić do domu. To było moje jedyne marzenie w tej chwili. Żadne inne się nie liczyło. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale byłam bardzo zmęczona. Moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe. W końcu przed oczami zrobiło mi się ciemno, a ja siedząc pod drzwiami domu ciemnookiego Mulata odeszłam w Krainę Morfeusza.
~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~ Hej : ) Jak dla mnie to rozdział mi nie wyszedł ; ( I Przepraszam, że taki krótki, ale kiedy go pisałam już na prawdę byłam zmęczona więc wiecie : ( Proszę o Waszą Opinię ; p Czytaj i Komentuj c: Nie Zapomnijcie o zmianie Czasu Robaczki xD Czas spać godzinę Krócej : ( Łee... Szkoda. Już się przyzwyczaiłam. No cóż... Taka kolej rzeczy : ) No więc jeszcze raz zapraszam do Czytania i Komentowania, a teraz na Dobranoc Lou xD
Lekcje minęły mi zaskakująco szybko. Oczywiście po tym jak wpadłam w Mulata do nikogo się nie odzywałam. No cóż taka była moja natura. Strach- To właśnie on ogarnął moje ciało. Gdy zauważyłam czarnowłosego chłopaka omijałam go jak tylko mogłam. Można powiedzieć, że wręcz ,,przytulałam" się do szafek, a on tego jakoś nie zauważał. Mogę się założyć, że ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, która wyszła ze szpitala psychiatrycznego. Nie dziwię się. Musiałam wyglądać naprawdę źle: wręcz wtulona w szkolne szafki, oczy w strachu i nieco podkurczona sylwetka. Włożyłam ostatnią książkę do torby, po czym zamknęłam szafkę z numerem 153 i pokierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Wyszłam z ceglanego budynku, po czym spojrzałam na telefon. Nic. Żadnych wiadomości. Spojrzałam na szkolny parking gdzie czekał już na mnie Olivier. Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Podeszłam do samochodu, po czym go otworzyłam i wsiadłam do środka. Mój brat przywitał mnie szerokim, szczerym uśmiechem.
-Cześć Mała! Jak tam pierwszy dzień w szkole?- Wiedziałam, że mu mogę powiedzieć wszystko, ale tą sprawę wolałam zachować dla siebie. Uniosłam jeden kącik ust do góry.
-Wiesz... Tak jak zawsze. Wiesz dokładnie, że pierwszy dzień zawsze jest najgorszy.
-Poznałaś kogoś?- Uniósł jedną brew do góry.
-Nie, jeszcze nie. Jednak mam zamiar jutro kogoś poznać. Trzymaj za mnie kciuki.- Moje słowa były po części prawdą, ponieważ następnego dnia miałam zamiar kogoś poznać i nie powinien mi przeszkodzić nawet ciemnooki Mulat.
-A chłopaka?- Szturchnął mnie w ramię, po czym odpalił samochód. Na jego słowa wywróciłam teatralnie oczami.
-Nie.- Szybko mu odpowiedziałam, po czym zapięłam pasy. Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Olivier był skupiony na drodze, a ja wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Nagle do przyjemną, dla mojego ucha przerwał brat.
-Katie, jutro będziesz musiała pójść do szkoły z buta.- Nieco zaskoczona odwróciłam głowę w jego stronę.
-Mogę wiedzieć dlaczego?- Zapytałam nieco niepewnym głosem. Wiedziałam, że oznacza to niebezpieczeństwo na natknięcie się kogoś ze szkoły.
-Po prostu muszę coś załatwić.- Szybko mi odpowiedział, przez co zakończył naszą krótką rozmowę a raczej pogawędkę. Po kilku minutach samochód zatrzymał się na podjeździe. Odpięłam pasy, zabrałam swoją torebkę i szybko wyparowałam z pojazdu. Szybko pognałam do domu, ponieważ zaczęło kropić. Oznaczało to, że będzie padać. Weszłam do domu, po czym na korytarzu zdjęłam trampki i weszłam do kuchni. Była tam tylko mama, która coś gotowała. Zrobiłam, sztuczny, już wyćwiczony uśmiech i podeszłam do niej.
-Hej mamo!- Rzuciłam na przywitanie, po czym ucałowałam ją w policzek.
-Cześć Katie. Jak tam było?- Jak zwykle to samo pytanie. Czasami zastanawiałam się czy nie mają czegoś innego w zanadrzu.
-Tak jak w pierwszy dzień szkoły.
-Poznałaś kogoś?
-Nie. Jeszcze nie.- Uniosłam jeden kącik ust do góry. -Kiedy będzie obiad?- Zapytałam, po czym wyciągnęłam z lodówki sok jabłkowy.
-Za jakąś godzinkę. Przepraszam, że tak późno, ale miałam dzisiaj ręce pełne roboty.
-Nic nie szkodzi. Idę do siebie.- Zabrałam sok i zaczęłam kierować się na górę. Szłam powoli, kiedy to prawie nie wpadł we mnie Olivier.-Uważaj!- On tylko szeroko się uśmiechnął, po czym poszedł do kuchni. Wgramoliłam się z torbą i sokiem do pokoju. Karton z sokiem położyłam na szafeczce obok łóżka, a torbę na podłogę. Z szafy na ubrania wyciągnęłam krótkie spodenki i jakiś T-shirt. Kiedy go ubrałam zauważyłam, że jest dość, dość za duży. Po chwili na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Okazało się, że jest to bluzka mojego brata. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Cicho parsknęłam śmiechem, po czym podeszłam do okna. Oparłam się o jasny parapet i patrzyłam jak coraz bardziej pada deszcz. Cicho westchnęłam wiedząc, że jutro będzie podobna pogoda. Wzięłam laptopa, po czym usiadłam na wygodnym łóżku. Włączyłam go, po czym weszłam na facebook'a i twitter'a. Oczywiście nic się nie działo. Tak jak zawsze. Po krótkiej chwili bezczynnego wpatrywania się w ekran usłyszałam głos mamy. Wołała mnie na obiad. Szyb ko wyłączyłam urządzenie, po czym zeszłam na dół. Tata i Olivier siedzieli już przy stole i zajadali się pierwszym daniem. Moje miejsce mieściło się obok Olivier'a. Podeszłam do stołu, po czym zaczęłam jeść. Co prawda może i rodzice ciągle byli zabiegani, ale posiłek jedliśmy razem. Zaczęłam jeść. Panowała cisza, którą przerwał tylko brzdęk sztućców obijających się o talerze.
-Jak tam było w szkole?- Tym razem zapytał się mnie tata.
-Tak było dobrze i proszę Cię nie pytaj mnie czy kogoś poznałam, bo jeszcze tego nie zrobiłam. -Tata odpuścił i właśnie za to go kochałam. Znowu nastała ta dziwna cisza. To nie chodziło o to, że nie mamy wspólnych tematów tylko oto, że żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę.
Po długim, cichym obiedzie wróciłam na górę. Spojrzałam na okno. Na zewnątrz nadal padało. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Nie była to pora na pójście spać, dlatego też przepakowałam książki na jutrzejszy dzień. Po krótkiej chwili siedzenia na łóżku usłyszałam głos taty, który zwoływał mnie na dół. Szybko zbiegłam do salonu, gdzie przebywał ojciec.
-Tak?- Szybko zapytałam.
-Pójdziesz do sklepu? Olivier gdzieś pognał. Mama jest zajęta, a ja pot...- Nie dałam mu dokończyć.
-Jasne, że pójdę i tak się nudzę. Co mam kupić?- Uniosłam jedną brew do góry, po czym lekko się uśmiechnęłam.
-Pieniądze i kartka są w kuchni. Ubierz coś na siebie, bo jest zimno!- Krzyknął jeszcze do mnie kiedy już wchodziłam do kuchni. Zabrałam pieniądze i poszłam korytarzem, po drodze ubierając trampki. Zabrałam swoją bejsbolówkę a do kieszeni wsadziłam pieniądze wraz z kartką. Stwierdziłam, że nie będę się przebierać. W końcu sklep miałam zaraz za rogiem. Szybko wyszłam z domu i biegiem pognałam w stronę supermarketu. Kiedy tylko weszłam do środka od razu zaczęłam zbierać wszystkie produkty, które były na kartce, zapisanej przez mamę. Została mi ostatnia rzecz. Oczywiście jak na złość okazało się, że nie ma jej w tym sklepie. Jednak ekspedientka była tak przemiła, że pokierowała mnie na następną ulicę gdzie na pewno znajdował się szpinak. Tak to właśnie go nie było. Zapłaciłam za zakupy, po czym wyszłam z budynku. Pokierowałam się na ulicę, którą podała mi sprzedawczyni. Dość szybkim krokiem aby tak bardzo nie zmoknąć szłam chodnikiem. Spojrzałam do góry. Jak na razie nie zapowiadało się na to, że przestanie padać. Nagle obok mnie zaczął zwalniać czarny Bentley. Co prawda jestem dziewczyną, ale znam się na samochodach. Dzięki komu? No oczywiście, że mojemu braciszkowi. Nieco zaskoczona przyśpieszyłam kroku, samochód także przyśpieszył. To było naprawdę dziwne. Nagle szyba pojazdu poszła w dół, a ja w niej zobaczyłam Mulata, którego próbowałam go omijać. Spojrzałam zaskoczona w jego stronę. Uniosłam jedną brew do góry.
-Gdzie się wybierasz, kotku?- Zapytał mnie, na co ja cicho się zaśmiałam, ale po chwili spoważniałam.
-Nie Twoja sprawa.- Znów zaczęłam iść w stronę sklepu. Miałam nadzieję, że pojechał już w swoją stronę jednak on nie odpuścił. Nadal za mną jechał.
-Mówiłem już, że lubię zadziorne dziewczyny.
-Odczep się, dobra?!- Wręcz krzyknęłam, a już po chwili rzuciłam się w bieg. Mulat nadal nie odpuszczał. Miałam już go po dziurki w nosie. ,,Czego on ode mnie chce?"- Sama sobie zadałam pytanie. Nieco zmęczona zwolniłam. Chłopak nie odpuszczał. Zatrzymał się po raz kolejny.
-Wsiadaj. Podwiozę Cię.- Na jego słowa głośno się zaśmiałam.
-Nie dziękuję. Dam sobie radę.
-Ja nie pytałem.- Powiedział tylko, na co ja wywróciłam oczami i poszłam w swoją stronę. Nie słysząc silnika samochodu stwierdziłam, że pojechał w swoją stronę dlatego też z powrotem zwolniłam. Czułam jakąś małą ulgę. Jednak ona nie trwała długo, ponieważ na swojej talii poczułam czyjeś dłonie, a po chwili ciepły oddech na szyi. Wiedziałam, że to Mulat. Kopnęłam go w kolano, jednak on nawet nie zareagował. Mocniej objął moją talię, po czym przerzucił sobie mnie przez ramię. Oczywiście kopałam go i biłam po plecach. To jednak nic nie dało. Otworzył samochód i po prostu mnie do niego wrzucił. Bałam się, że to będzie mój cholerny koniec.
~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~ Hej :) Taka jak mówiłam wczoraj dziś wyskakuję z nowym rozdziałem ;) MIŁEGO CZYTANIA! <33
Ostatnia noc. Ostatnia noc tych cudownych wakacji. Wiedziałam, że już następnego dnia będę musiała stawić się w nowej szkole. Musiałam przestać o tym myśleć. Potrzebowałam snu. Po krótkiej chwili podniosłam swoją głowę z miękkiej poduszki i sięgnęłam po swojego, białego Iphon'a. Odblokowałam urządzenie, po czym spojrzałam na wyświetlacz który wskazywał 02:50. Cicho westchnęłam, po czym wstałam z łóżka i powędrowałam schodami do kuchni. Zauważyłam palące się światło, podeszłam do blatu, a tam zauważyłam jedzącego ciasto czekoladowe brata. Cicho obok niego przeszłam i po sok pomarańczowy. Nalałam sobie go do szklanki po czym usiadłam na przeciwko Olivier'a. Ten tylko spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.
-Hej siostra! Dlaczego nie śpisz? Jest prawie trzecia w nocy.- Spojrzał na mnie z nadal widniejącym na jego twarzy uśmiechem lecz kiedy zobaczył moją krzywą minę od razu i jego mina posmutniała. Przełknął któryś z kolei kęs ciasta, po czym się odezwał -Pewnie martwisz się szkołą, co?- Uniósł jedną brew do góry, a ja cicho westchnęłam.
-Tak... Bo wiesz... Nowa szkoła... To oznacza nowych ludzi i miliony wlepiających się w Ciebie oczów. To nie jest przyjemne uczucie.-Chłopak tylko obszedł blat i mnie przytulił. Uniosłam jeden kącik ust do góry, po czym odwzajemniłam uścisk.
-No a teraz idź już spać, bo rano nie wstaniesz.- Odsunęłam się od niego, po czym jeszcze wypiłam swój sok i szeroko się uśmiechnęłam.
-Tylko nie zjedz całego ciasta. Jest trzecia w nocy, Olivier.-On tylko na mnie spojrzał a ja udałam się na górę. Znów położyłam się na łóżku i wtuliłam swoją głowę w śnieżnobiałą poduszkę. Tym razem miałam zamiar zasnąć i tak się też stało.
~''~''~''~''~
Obudziłam się dopiero rano. Był to mój pierwszy dzień szkoły. Wiedziałam, że nie będzie łatwo. Byłam wręcz przygotowana na to, że mnie nikt nie polubi. Nie żebym się nad sobą użalała, ale po prostu już wiele razy byłam w nowych szkołach i zazwyczaj tak było. Co prawda zyskiwałam jakichś "znajomych" którzy prawie na każdym kroku mnie obgadywali, ale ich miałam. To się przynajmniej trochę liczyło. Gdy wyjeżdżałam ze swojego miasta miałam nadzieję, że w tej szkole będzie o wiele łatwiej, a gdy teraz siedzę na łóżku uświadamiam sobie, że jednak będzie trudniej niż gdziekolwiek indziej. Gdy wyjeżdżałam wraz z rodziną z domu, w którym mieszkałam prawie 3 lata czułam jakbym zostawiła jakąś część siebie. Przeprowadziliśmy się do Londynu, ponieważ ojciec dostał awans, a że praca ta obejmowała to właśnie miasto to musieliśmy się przeprowadzić. Nie byłam z tego zadowolona. Co prawda nie miałam tych wspaniałych przyjaciół, ale chodziło o to, że nie chciałam zmieniać szkoły po raz kolejny.
Rozejrzałam się po swoim pokoju: ciemne ściany, które oświetla okno w rogu sypialni,
zasłonięte zielonymi zasłonami. Zaraz obok mieści się łóżko, a po drugiej
stronie ona jest ogromna szafa, koło niej jest nieco mniejszy regał. Nad
łóżkiem wiszą małe półki, zaś po lewej stronie jest szafeczka nocna. Na
podłodze zaś leży ciemny, puszysty dywan. Cicho westchnęłam. To nie był ten sam
przyjemny pokój co w poprzednim domu. Wstałam z łóżka, ubrałam swoje "papcie" i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej strój do szkoły:sweter w paski, rurki w kolorze różowego pastelu, jasny komin, kolczyki w kształcie kulek i jasne trampki.Poszłam do połączonej z moim pokojem łazienki, gdzie wzięłam prysznic. Umyłam zęby i powróciłam do pokoju w ręczniku. Ubrałam na siebie czystą bieliznę i ubrałam swój zestaw. Przed zejściem na dół lekko się umalowałam i spojrzałam do lutra. Upięłam włosy w jakiegoś koczka. Kiedy byłam już gotowa wzięłam swoją torbę z książkami, które spakowałam poprzedniego wieczoru i zeszłam na dół do kuchni. Można było powiedzieć, że moja mina nie wyrażała żadnych emocji. Moi rodzice, czyli mama- Angel i tata Bradley siedzieli przy stole w jadalni i zajadali się omletem. Usiadłam na przeciwko nich, a już p chwili przybiegł Olivier z kanapkami. -Zgadnij kto Cię dziś zawiezie do szkoły!-Krzyknął z uśmiechem na twarzy mój brat. -No oczywiście, że Ty Olivier'ku.- Zrobiłam sztuczny uśmiech by zachować pozory, po czym sięgnęłam po jedną z kanapek na talerzu brata. Ten tylko posłał mi uśmiech. Byłam dość zdenerwowana, ale musiałam coś zjeść. Gdy z większym niż zawsze trudem zjadłam swoją bułkę pomaszerowałam do kuchni skąd zabrałam czerwone jabłko. Kiedy już wracałam do jadalni natknęłam się na Olivier'a, który już ubierał buty. Pożegnałam się z rodzicami, po czym wyszłam wraz z nim z domu i weszłam do samochodu. Po chwili już jechaliśmy. W pojeździe panowała kompletna cisza. Po krótkim czasie stanęliśmy przed szkołą. Moje serce zaczęło mocniej bić. Były to po prostu nerwy. Kiedy już się całkowicie zatrzymaliśmy głośno westchnęłam, po czym spojrzałam na brata. -Nie martw się. Będzie dobrze.- Przełknęłam głośno ślinę, po czym bez słowa wyszłam z samochodu. Zaczęłam iść w stronę głównego wejścia. Przed drzwiami ktoś stał i się we mnie wpatrywał. Zawsze nie lubiłam tego uczucia. Po raz drugi głośno przełknęłam ślinę i przeszłam przez drzwi szkoły. Oczywiście jak to w każdej placówce szkolnej było wielu... uczniów. Rozglądałam się na boki. Niektórzy rozmawiali ze swoimi jak mniemam przyjaciółmi, inni zaś gdzieś stali, zaś inni szukali coś w swoich szafkach. Głośno westchnęłam, po czym zaczęłam kierować się w stronę sekretariatu. Przed drzwiami wzięłam głęboki oddech, po czym lekko zapukałam. Gdy usłyszałam donośne "Proszę" weszłam do pokoju. -Dzień Dobry. Nazy... -Nazywasz się Katherine Charms i jesteś nową uczennicą naszej szkoły. Tutaj masz swój kod do szafki, a co do plany lekcji to jak mniemam już dostałaś?- Ja na jej słowa tylko pokiwałam głową i odebrałam od niej kod od szafki.-A teraz leć już. -Dziękuję i Do widzenia.-Kobieta tylko skinęła głową, a ja wyszłam. Odetchnęłam już nieco, ale wiedziałam, że teraz będzie najgorsze- Czas na przywitanie się z nową klasą. Szybko zaczęłam szukać swojej szafki. Rozglądałam się na lewo i prawo by odnaleźć szafkę numer 153. Odwróciłam głowę w prawo, a tam zobaczyłam poszukiwanego mnie numeru. Zaczęłam szybko iść w tamtą stronę. Kiedy już byłam blisko zderzyłam się z czymś lub z kimś. Cicho westchnęłam, po czym podniosłam głowę do góry. Zderzyłam się z chłopakiem o ciemnych oczach i cerze. -Przepraszam. Nie chciałam.- Szybko powiedziałam, po czym zaczęłam go wymijać nadal kierując się nadal w stronę swojej szafki jednak nie było mi to dane, bo mulat z którym się zderzyłam złapał mnie za nadgarstki i popchał wprost na szafkę 153. Spojrzałam na niego. -Widzę, że nie wiesz kim jestem.-Ja tylko na jego słowa pokręciłam przecząco głową. Jakoś nie miałam zamiaru mieć wrogów od pierwszego dnia, dlatego też kiedy wypowiedział swoje zdanie ja od razu mu odpowiedziałam. -Teraz po prostu powiedz, że nic się nie stało, omiń mnie i nie zwracaj na mnie uwagi.-Ten tylko się gardłowo zaśmiał i pokręcił głową. Czułam jak coraz bardziej ściska moje nadgarstki co przyprawiało mnie o ból. -Nie, nie. Naucz się, że ja nigdy nie wybaczam.-I w tym momencie przyszła mi jakaś 1/100 odwagi, którą musiałam wykorzystać. -Po prostu się ode mnie odczep. -Zadziorna. Lubię takie. -Uniósł jeden kącik swoich ust do góry, po czym miał coś powiedzieć jednak przerwał mu jakiś chłopak o szaro-niebieskich tęczówkach, który mówił coś do ucha ciemnookiego. Puścił moje i tak już bolące nadgarstki, po czym wskazał na mnie wskazującym palcem mówiąc- Pamiętaj Katherine. Ja nie wybaczam i nie odpuszczam.- Zmarszczyłam swoje brwi po czym potarłam nadgarstki. dy mulat już odszedł zaczęłam wsadzać do szafki książki, które nie były potrzebne na pierwszą lekcję. Po chwili zadzwonił dzwonek, który oznaczał lekcję. ~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~''~ No hej! <3 Wiem miałam szybciej dodać, ale nie miałam czasu ;( Tak więc wyskakuję wam z dość długim rozdziałem dzisiaj ;* Mam nadzieję, że się Wam podoba! Do następnego :)
Wsadziłam ostatni pudełko do bagażnika, po czym usiadłam na miejscu pasażera, obok mojego brata który siedział za kierownicą samochodu. Ostatni raz spojrzałam na stary dom, po czym cicho westchnęłam i spojrzałam kontem oka na brata.
-Właśnie pozostawiamy swoje wszystkie wspomnienia, wszystkie uśmiechy i smutki które dotykały nas w tym miejscu.-Po raz kolejny cicho westchnęłam po czym spojrzałam przed siebie.
-Nie martw się Katie. Ty, ja, rodzice- zaczynamy nowy...
-Kolejny...- Przerwałam jego wypowiedź aby wtrącić swoje dwa grosze.
-Tak.. Kolejny, nowy rozdział. Ani ja, ani Ty nie wiemy co nas tam spotka. Musimy zdać się na szczęście losu i rzucić się w wir nowej przygody życia, wchodzisz w to ze mną?- Chłopak uniósł jedną brew do góry, a ja się lekko uśmiechnęłam, po czym pokiwałam twierdząco głową. Po krótkiej chwili ruszyliśmy, aby spotkać się z nową przygodą życia.
Katherine (Katie) Charms: Spokojna, grzeczna i pilna uczennica drugiej klasy liceum. Pogrążona w świecie książek. Jej charakter zmienia się pod wpływem przeprowadzki jej rodziny. Ma rodzeństwo- Starszego brata, o imieniu Olivier.
Olivier Charms:
Brat głównej bohaterki tego opowiadania. Jak uważa Katie jest on zbyt nadopiekuńczy lecz on, jako starszy brat dba o jej bezpieczeństwo. Ma on tajemnicę, którą nie chce nikomu powierzyć.
Zayn Malik:
Jest w trzeciej klasie liceum. Jest człowiekiem z którym raczej się nie powinno zadzierać. Jego ciało zdobią tatuaże. Ma gang, w którym jest "szefem". Prócz gangu jest postrachem całej szkoły. Należy do tzw. Elity, w której każda dziewczyna "Barbie" chce aby ją przeleciał.
Louis Tomlinson:
Należy do gangu Zayn'a. Tak jak ciało jego przyjaciela jest pokryte "dziarami". Należy do elity. Jest najlepszym przyjacielem szefa gangu- Zayn'a. Potrafi mu powierzyć swoje tajemnice. Jest w tej samej klasie co Zayn.
Harry Styles:
Tak jak Tomlnson należy do gangu. Czego można spodziewać się po takim chłopaku jak Harry? Styles jest okropnym kobieciarzem, a z każdą nowo zapoznaną dziewczyną trafia do łóżka. Jak i gang to i elita. Choć jest w elicie to niestety nie chodzi do tej samej klasy co Tommo i Malik.
Niall Horan:
Gang Malik'a, przyjaciel Harry'ego, Zayn'a i Louis'a. Co prawda jest w gangu od dłuższego czasu, ale nie ma zbyt wielu tatuaży jak pozostali. Po nim nie da się rozpoznać, iż jest członkiem gangu. Dlaczego? Jest to słodki, miły blondyn o niebieskich oczach.
Liam Payne:
Przyjaciel Zayn'a, Niall'a, Louis'a i Harry'ego. Jest członkiem gangu, co łączy się z byciem w szkolnej elicie. Jako jedyny z członków gangu ma dziewczynę, ponieważ reszta "szuka" sobie laski na jedną noc. Jest najrozważniejszy z całej grupy.
Bohaterowie Drugoplanowi:
Clarie Gray
Po lewej Luke, a po prawej Jai Brooks
Wszystkie postacie zostały zmienione na potrzebę opowiadania. Gdy będą się pojawiały nowe postacie będę je dodawała.
W tym opowiadaniu chłopcy z One Direction nie są sławni!
Tak więc... Postanowiłam zacząć... Od nowa? Tak.. Tak myślę, a przy najmniej będę próbowała. Mój ostatni blog okazał się kompletnym nie wypałem. Nawet... sobie nie próbuję go przypominać. W każdym bądźże razie próbuję trochę inaczej.. Taa...