sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 4

Obudził mnie deszcz obijający się o dachówki domu. Otworzyłam oczy. Byłam nieco zmieszana kiedy poczułam, że leżę na miękkim materacu. Odetchnęłam z ulgą. Stwierdziłam, że to co się działo było tylko i wyłącznie snem, wytworem mojej wyobraźni. Jednak to nie była prawda. Szerzej otworzyłam oczy, po czym usiadłam na łóżku. Rozglądnęłam się dookoła. Niestety to nie była moja zielona, jasna sypialnia. Był to pokój o ciemnych ścianach. Na przeciwko łóżka mieściły się jasne drzwi. Przypominając co stało się kilka, może trochę więcej godzin temu wstrzymałam oddech. Moją głowę zaprzątały różne myśli. Pierwszą z nich była ta, że muszę się stąd wydostać. Swoje nogi postawiłam na zimnych panelach. Podeszłam szybko do okna i wyjrzałam przez nie. Padało, nadal padało. Wyglądało na to, że jest już późno, ponieważ było ciemno a poza tym uliczne lampy już nawet nie mrugały. Odwróciłam się w stronę jasnych drzwi, ruszyłam w ich stronę i pociągnęłam za klamkę. Otworzyły się. Cicho prychnęłam pod nosem, po czym wyszłam z pomieszczenia. Znalazłam się na ciemnym, długim korytarzu. Już po chwili zauważyłam schody. Ostrożnie zaczęłam schodzić w dół. Kiedy cicho zeszłam z ostatniego schodka zauważyłam przed sobą ciemne, mahoniowe drzwi. Od razu przypomniałam sobie, że to właśnie nimi tutaj wchodziłam. Rzuciłam się w ich stronę, po czym po raz kolejny pociągnąłem na klamkę.
-Zamknięte.-Powiedziałam cicho, pod nosem.
Odwróciłam się w przeciwną stronę drzwi  wyjściowych. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech, kiedy to ujrzałam taras. Oznaczało to, że musi być na nie wyjście. Rozejrzałam się dookoła, po czym zobaczyłam upragnione, szklane wyjście na taras. Jednak moje szczęście nie trwało długo, ponieważ kiedy postawiłam jeden krok w przód, poczułam jak silna dłoń łapie mój cienki nadgarstek. "No tak, to Jego dom."-Pomyślałam tylko, po czym odwróciłam się o 360 stopni. Zamiast Mulata ujrzałam chłopaka, o szaro-niebieskich tęczówkach i ciemnych włosach. Na jego ramionach widniały kolorowe tatuaże. Był dość wysokim chłopakiem. Dopiero po chwili go sobie przypomniałam. To właśnie on, w szkole powiedział coś Mulatowi na ucho. Wtedy, w myślach dziękowałam mu, że miał jakąś sprawę do ciemnookiego.
-Kim jesteś i co tutaj robisz?- Zapytał ostro, a do moich uszu dopiero po chwili doszły Jego słowa. Mój i tak wysoki strach wzrósł jeszcze bardziej.
-J...J...J...a...a- Zaczęłam się jąkać. To nie było nic nowego.
-Odpowiedz!- Wrzasnął do mnie chłopak. Ja jednak nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ przerwał mi Mulat wchodzący do korytarza.
-Siema Louis.- Szatyn widząc ciemnowłosego chłopaka szeroko się uśmiechnął, puścił mój nadgarstek i przywitał się z nim przyjacielskim uściskiem dłoni. Brunet spojrzał na mnie kontem oka.
-Zayn, kim ona jest?- Niejaki Louis skinął na mnie głową. Mój "porywacz" na Jego słowa szeroko się uśmiechnął.
Spojrzałam na swoje stopy, unikając wzroku któregokolwiek z nich. Nagle poczułam silną dłoń, która zaczęła owijać się wokół mojej talii. Podniosłam głowę do góry. Okazał się to niejaki Zayn- mój "porywacz".
-Następna?-Po raz kolejny zapytał szatyn, na co ja wzdrygnęłam.
Nie rozumiałam o co chodzi i nie wiem dlaczego właśnie tak zareagowałam na słowa niejakiego Louis'a. Zayn tylko się zaśmiał.
-Stary, spokojnie. Przecież wiesz jak zawsze jest.
-Tak wiem Zayn, dlatego też tym razem także się nie będę do tego wtrącał.-Chłopak wyminął mnie oraz Zayn'a, po czym poszedł schodami na górę.
-To dobre posunięcie.- Krzyknął do niego na odchodne.
Zaczęłam próbować wyrwać się z silnego uścisku bruneta. Kiedy byłam już blisko ucieczki chłopak przygwoździł mnie do ściany. Zaczęłam kręcić się na wszystkie boki jednak Zayn nie odpuszczał.
-Katherine...-Powiedział namiętnym głosem, na co jeszcze bardziej przylgnęłam do ściany. Bałam się. Po prostu bałam się.-Nie masz się czego bać, kochanie. To tylko mały znaczek.
W tym momencie uświadomiłam sobie kim był i co chciał zrobić. Należał do gangu. Był gangsterem. Nie dziwię się, że bałam się go. Miałam do tego całkowite prawo. Co chciał zrobić? On chciał mnie naznaczyć. Już po raz drugi spotykam się z taką sytuacją. Jednak zawsze dziewczyny, które zostawały naznaczone chciały tego. Ja byłam ich kompletnym przeciwieństwem. Nie należałam do nikogo innego jak do siebie samej. Nie byłam czyjąś własnością. Po chwili zorientowałam się, że usta chłopaka są zdecydowanie za blisko mojej szyi. Musiałam coś natychmiast zrobić. Zjechałam po ścianie na dół, po czym usiadłam na podłogę i skuliłam się. Chłopak spojrzał na mnie z góry, po czym gardłowo się zaśmiał. Nagle poczułam ból, który przedzierał moją głowę. Spojrzałam w górę. Mulat ciągnął mnie za moje, ciemne włosy. Wyglądało na to, że nie ma on żadnych granic. Aby zaprzestać bólowi szybko się podniosłam.
-Bardzo dobrze, księżniczko. Wydaje mi się, że będzie nam się dobrze pracowało. Szeroko się uśmiechnął. Brunetowi podobała mu się moja po słuszność.
-P..Pro...sze... N.. Nie rób t...tego.- Ten zaś przyłożył palec wskazujący do moich ust i wypowiedział bezgłośne: "Cii".
Po krótkiej chwili chłopak przysunął się do mojej szyi i zaczął obdarowywać ją mokrymi pocałunkami, jednak już po kilku sekundach wessał moją skórę, na co z moich ust wyrwał się cichy jęk. Oderwał się od mojej szyi i dmuchnął w nią zimnym powietrzem. Przyłożyłam dłoń, do piekącego miejsca.
-Teraz jesteś całkowicie moja.
-Nie, nie jestem Twoja. Należę do samej siebie. Moje serce, mój mózg. To wszystko jest moje, a Ty nie masz prawa sobie mnie przywłaszczać. Nie jestem rzeczą. Jestem człowiekiem, który się rodz, żyje i umiera, jak każdy inny. Taka jest kolej rzeczy, a Ty tego nie zmienisz!- Zdobyłam się na odwagę i wykrzyknęłam mu ostatnie słowa prosto w twarz. Ten spojrzał na mnie morderczym wzrokiem na co mój strach ponownie powrócił.
-Uświadom sobie, że teraz Ty od duszy po ciało należysz do mnie. Zapamiętaj to sobie.- Przerwał na chwilę, ponieważ odwrócił się w stronę wiszącego zegara.-Jest 1 w nocy. Wracaj na górę. Jutro czeka Cię ciężki dzień w szkole, kochanie.
Na jego słowa wytrzeszczyłam oczy. Po pierwsze jakie "idź na górę"? A po drugie, "kochanie"?
-Możesz mi podać adres ulicy na której się znajduję?- Mulat pokręcił przecząco głową.- No, ale muszę zadzwonić do rodziców żeby po mnie przyjechali.
-Już to załatwiłem. Pozwoliłem sobie skorzystać z Twojego telefonu. Wysłałem wiadomość do nich, że będziesz nocowała u swojego przyjaciela.-Przełknęłam ślinę.
-Ale... ale... Ja... nie.. nie... mogę...
-Możesz.- Powiedział ostrym głosem.-Wracaj na górę. Teraz.- Wskazał palcem na schody na co ja szybko poszłam do pomieszczenia, z którego dopiero parę naście minut temu się wydostałam. Byłam zbyt posłuszna i wiedziałam, że muszę to w sobie zmienić. Weszłam do środka, po czym usiadłam na łóżku. Czułam, że tej nocy się nie wyśpię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O YEAH! Przybywam z nowym rozdziałem : ) 
Zapraszam do czytania i komentowania : )

-Zouis 


1 komentarz:

  1. zostałaś nominowana do liebster award :) Szczegóły tutaj ----> http://past-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń